Podzielono sędziów na kolory. Grzegorczyk: To sztuczny i groźny eksperyment

Radio Wnet - Ein Podcast von Radio Wnet - Dienstags

Podcast artwork

Sądy na granicy wydolnościSędzia Kinga Grzegorczyk z Sądu Okręgowego w Łodzi, która należy do Ogólnopolskiego Zrzeszenia Sędziów Aequitas nie ukrywa, że polski wymiar sprawiedliwości znalazł się w punkcie krytycznym. Brak nowych etatów, masowe delegacje z sądów rejonowych i napięcia polityczne sprawiają, że system opiera się wyłącznie na nadludzkim wysiłku samych sędziów.Są nieobsadzane nowe etaty sędziowskie, dochodzi do poważnych braków kadrowych, co przekłada się na długość oczekiwania przez obywateli na rozstrzygnięcie ich spraw– zaznacza.Według niej obecny porządek utrzymuje się tylko dzięki pracy wszystkich, także tych powołanych po 2017 roku – choć to właśnie ta grupa dziś doświadcza represji.Podziały wprowadzane przez ministerstwo: zieloni, żółci, czerwoniSędzia krytykuje plan ministra sprawiedliwości zakładający podział ponad tysiąca sędziów na trzy kolorowe kategorie. To – jej zdaniem – mechanizm niezgodny z prawem i zagrażający niezależności orzekania.W naszej ocenie jest to niedozwolony mechanizm (...) przypisano nam takie swoiste kolory, czerwony, żółty i zielony. Ten podział jest sztuczny– wskazuje. I wyjaśnia, że „zieloni” sędziowie to najmłodsi, świeżo po Szkole Sądownictwa i Prokuratury, którym przyznaje się status „nieskazitelnych”, mimo że ich nominacje również przechodziły przez KRS. „Żółci” – do tej grupy należy sama sędzia – to ci, którzy awansowali z rejonu do okręgu po 2017 roku i są dziś pozbawiani funkcji oraz środków wsparcia. „Czerwoni” obejmują sędziów Sądu Najwyższego i prawników, którzy przeszli do zawodu z innych profesji.Jak tłumaczy, równie niewłaściwe jest piętnowanie sędziów określeniem „neosędziowie”.Nie ma czegoś takiego. Są po prostu sędziowie. Wszyscy jesteśmy takimi samymi sędziami– zaznacza.Najbardziej dramatyczna konsekwencja sporów wokół sądów dotyka zwykłych ludzi. Sprawy, które wcześniej trwały 3–5 lat, dziś mogą ciągnąć się nawet dekadę.Sędzia przypomina, że kryzys sądów to nie tylko dramat obywateli, ale i realne straty dla państwa. Jak zaznacza, Polska spadła w światowym rankingu konkurencyjności o 11 miejsc – aż do 52.Nikt nie będzie chciał w Polsce inwestować środków zagranicznych (…) Staniemy się państwem niepewnym gospodarczo, ponieważ inwestorzy nie będą wiedzieli w sytuacji, kiedy będą musieli iść szukać sprawiedliwości do sądu, czy faktycznie będą mieli zapewniony rzetelny proces– ocenia.